Niby właścicielom wolno zrobić wszystko ze swoją własnością. Niby....Ale żyjemy w społeczności, powiązani systemem naczyń połączonych.
Państwu Janke udało się stworzyć wspaniały portal, niezwykłą społeczność blogerów, komentatorów, czytelników. Zainwestowali w to własne środki, czas i siły. Ale z drugiej strony tego przedsięwzięcia byli ludzie, którzy jak pracowite pszczoły, znosili tu swoje notki, swoje komentarze, też poświęcając czas i własne siły, czasem kosztem nawet własnych środków. Bez ludzi nie byłoby Salonu. I to działało 10 lat.
Ale właściciele jednym pociągnięciem zniszczyli to wszystko. Zniszczyli społeczność, która im zaufała. Zniszczyli to zaufanie, ale również własny wizerunek. Raz straconego zaufania praktycznie nie można odzyskać. Tak się nie robi.
Każde nasze działanie odciska swój ślad w rzeczywistości i powraca do nas w różny sposób. Tak się też stanie i tym razem. Ale to już nie mój problem.
My mamy inny problem. Pozbierania się i odnalezienia, stworzenia czegoś nowego wg starych zasad. I jak wierzę, tak się stanie, chociaż to trochę potrwa. Życie nie znosi próżni, a społeczność jaka tu powstała, jest zbyt liczna i za bardzo z sobą zżyta, żeby oddać walkowerem utworzony tu świat wirtualnych znajomości, dyskusji, kłótni i sporów. To wszystko ma swoją wartość.
A ja mogę powiedzieć, że zdobyłam nowe doświadczenie. Już wiem jak się czują .... zdradzeni o świcie.....
Pozdrawiam mój stary wspaniały blogerski świat.
Na ewentualne komentarze odpowiem pod notką, bo nie komentuję z wiadomych przyczyn.